Nakładem Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia ukazały się „Wspomnienia” Sergiusza Witte’go (1849 -1915), jednego z najwybitniejszych polityków rosyjskich II połowy XIX i początków XX wieku, ministra komunikacji i ministra finansów Cesarstwa, a potem premiera rządu w czasach Mikołaja II. Witte w początkach swej politycznej i biznesowej kariery był związany z Janem Blochem, pracował jako jego podwładny w Zarządzie Kolei Południowo – Zachodnich. Większość przytaczanych przez niego informacji znano już wcześniej; autorzy tych opracowań powoływali się zresztą na nieznane polskiemu czytelnikowi „Wspomnienia”. Chodziło przede wszystkim o fakty anegdotyczne: złośliwości Kierbedzia n.t. autorstwa napisanych przez niego dzieł, niezadowolenia cara Aleksandra III z podróży „koleją żydowską” nadzorowaną przez Blocha, czy przyczyn niechęci Aleksandry Fiodorowny (żony Mikołaja II) do autora „Przyszłej wojny…”. Z relacji Witte’go pochodzi również informacja o przejściu Blocha na katolicyzm, którą lansował potem Prof. Ryszard Kołodziejczyk, co podważyła potem skutecznie J. Ewa Leśniewska. Informacja bez wątpienia nowa dotyczy zleceń, jakich Stanisław Kierbedź Starszy (1810 – 1899) - generał major wojsk rosyjskich, rzeczywisty tajny radca dworu i budowniczy mostu jego imienia w Warszawie i Mostu Mikołajewskiego w Petersburgu – udzielał Blochowi. Być może wejście do grona podwykonawców linii warszawsko – petersburskiej i kijowskiej Bloch zawdzięczał właśnie jemu. Współpracował także z Kierbedziem Młodszym (1845 – 1910) też inżynierem kolejowym, budowniczym kolei wschodniochińskiej.
„Wspomnienia” Witte’go, choć są niezwykle cennym źródłem do dziejów Cesarstwa Rosyjskiego za czasów dwóch ostatnich carów, wyjaśniającym wiele z przyczyn upadku imperium, w kwestii biografii Blocha nie wyjaśniają jednak jednej z wątpliwości, zgłaszanych już wcześniej. Bloch wyjechał do Petersburga w 1856 roku, mając 20 lat i zaczął pracę w miejscowym młynie parowym. W 1862 roku był już właścicielem dobrze prosperującego przedsiębiorstwa i pałacyku przy Królewskiej w Warszawie, a także mężem Emilii z Kronenbergów. Sześć lat to zbyt krótki okres czasu, by pomieścić w nim asymilację na petersburskim gruncie, pracę w młynie, zmianę zatrudnienia z młyna parowego na kolej warszawsko - petersburską, prowadzenie robót na kilku odcinkach tej kolei, zrobienie majątku, założenie firmy, uruchomienie kantoru bankowego, ożenek, kupno i urządzenie pałacyku, prowadzenie interesów Leopolda Kronenberga (łącznie z wyjazdami zagranicznymi) i wspólne z nim przygotowywanie aplikacji o koncesję na koleje warszawsko - terespolską i późniejszą nadwiślańską, a przede wszystkim nadgonienie braków w wykształceniu i zdobyciu towarzyskiej ogłady. „Gdy Bloch nieco okrzepł w interesach – pisze Witte – był na tyle mądry, że na kilka lat wyjechał za granicę i tam się kształcił. Słuchał nawet wykładów na uniwersytetach niemieckich. Gdy się wyedukował pojawił się w Królestwie Polskim […] jako dobrze ułożony młody człowiek” (Witte, 46). Co musiało nastąpić przed rokiem 1862, a może i wcześniej, bo „Poznał potem córkę doktora Kronenberga […]. Jeszcze chwilę wcześniej „Bloch był […] drobnym podwykonawcą, brał zlecenia na wykończenie części jakiejś stacji lub jakiegoś peronu, krótko mówiąc, był prostym Żydkiem – podwykonawcą, człowiekiem zupełnie niewykształconym, lecz nadzwyczaj zdolnym” [ibidem]. Ta edukacja musiała być nadzwyczaj efektywna, skoro stronę dalej Witte pisze o nim jak o człowieku inteligentnym, bardzo wykształconym i utalentowanym.
„Wspomnienia” Witte’go nie posuwają nas zbyt daleko w rozszyfrowaniu jednej z zagadek biograficznych Blocha: jak to się stało, że jego kariera potoczyła się tak błyskawicznie i błyskotliwie. Poznanie skomplikowanej historii budownictwa kolejowego w Cesarstwie i zawiłości partnerstwa publiczno – prywatnego, a przede wszystkim dziejów upadku wielkiego imperium, wydaje się jednak na tyle warte uwagi, by tę książkę przeczytać i przemyśleć.
aż